reklama
reklama

Łódzkie organizacje pomagają dzieciom uciekającym przed wojną w Ukrainie. Chorym dają leczenie, tym z domów dziecka - opiekę [ZDJĘCIA, VIDEO]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Łódzkie organizacje pomagają dzieciom uciekającym przed wojną w Ukrainie. Chorym dają leczenie, tym z domów dziecka - opiekę [ZDJĘCIA, VIDEO] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
20
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Polska i świat Przed rosyjskimi bombami z Ukrainy do Polski uciekają także dzieci, często poważnie chore bądź przebywające w domach dziecka. Gdy dwa lata temu agresja Rosji się nasiliła, wiele maluchów znalazło schronienie w naszym mieście. Pomoc zorganizowała tu dla nich Fundacja Gajusz.
reklama

Szeroki strumień uchodźców

- Opieka hospicyjna w Ukrainie jest i zawsze była na dużo niższym poziomie niż w Polsce. Gdy w 2022 roku Rosja napadła na Ukrainę, do naszego kraju popłynął szeroki strumień uchodźców, w tym wiele dzieci potrzebujących specjalistycznej pomocy

- mówi Tomasz Bogoria Wojnowski, dyrektor hospicjum domowego Fundacji Gajusz.

Do łódzkiej fundacji przyjechało 15 ukraińskich rodzin, łącznie 45 osób, wśród nich głównie dzieci z matkami.

- Musieliśmy znaleźć dla nich wszystkich zakwaterowanie. Udało się, bo łodzianie na początku zachowywali się wspaniale: otwierali swoje serca i domy, zapraszali uchodźców - obcych ludzi - pod własny dach. Proszę sobie wyobrazić, że łódzcy dominikanie udostępnili swój klasztor. Do tej pory mieszka w nim jedna rodzina

- opowiada Tomasz Wojnowski.

Najczęściej przyjeżdżali z jedną walizką

Na początku sytuacja gości z Ukrainy była trudna.

- Najczęściej przyjeżdżali z jedną walizką. Ci, którzy mieszkali na wschodzie Ukrainy, musieli przedzierać się do nas przez cały kraj, często pod ostrzałem. Ktoś nam opowiadał, że jechał pociągiem kilkadziesiąt godzin, bo skład co jakiś czas musiał się zatrzymywać, a pasażerowie uciekać do rowów i chować przed bombardowaniem. Męczące i długie było też czekanie na samej granicy

- mówi dyrektor Wojnowski i podkreśla, że sama Łódź nie dźwignęłaby tego ogromu pomocy, że świetnie w sytuacji odnalazły się hospicja w Lublinie i w Warszawie.

Pani Valentyna mieszka tu z trójką dzieci

Po jakimś czasie część rodzin pojechała albo dalej na zachód, albo wróciła do Ukrainy. W Łodzi, pod opieką fundacji, zostało ich osiem. Jedną z nich tworzy pani Valentyna z trójką swoich dzieci: 8-letnim Lukianem, który ma wodogłowie i porażenie mózgowe, oraz 13-letnimi bliźniakami, Julianną i Arsenem. To właśnie oni mieszkają u ojców dominikanów.

- Przyjechałam tu z mężem, ale on wrócił do Ukrainy. Fundacja pomogła mi znaleźć lokum, na dniach przenoszę się do kolejnego, które wynajęłam już zupełnie sama. Moje najmłodsze dziecko wymaga nieustającej opieki, potrzebuje mnóstwa sprzętu medycznego, leków. Takiej pomocy nie otrzymałabym w Ukrainie

- mówi pani Valentyna.

Młoda kobieta jest uśmiechnięta i pełna energii, ale w oczach czai się cień smutku.

- Pewnie, że tęsknię za domem, za Ukrainą. Tam została cała rodzina. Ale moje dzieci zadomowiły się tu. Myślę, że nie będą chciały wracać. Tu chodzą do szkoły, mają kolegów. Ja, jak tylko wojna się skończy, pojadę do męża. Tam jest mój kraj.

Nie znała języka, nic nie rozumiała

Pani Valentyna wspomina, że zaraz po przyjeździe do Łodzi było jej bardzo trudno - nie znała języka, nic nie rozumiała.

- Trzeba było szybko uczyć się polskiego, przede wszystkim po to, żeby porozumieć się z lekarzami. Nadal uważam, że nie mówię zbyt dobrze po polsku, nie wiem, czy wystarczy mi słów, żeby wyrazić wdzięczność za dobro, jakie mnie i moje dzieci tu spotkało.

Pani Valentyna nie ma zbyt wiele czasu na kontakty towarzyskie, bo większość doby zabiera jej opieka nad najmłodszym synem. Stara się jednak spotykać z innymi mamami dzieci, które są pod opieką Fundacji Gajusz. A są tu jeszcze panie Natalia, Iryna, Svietłana, Anna, druga Natalia i Evelina. Wszystkie zgodnie podkreślają, że w Polsce jest dużo lepsza opieka medyczna oraz leki, m.in. antybiotyki, których często nawet przed wojną nie było w Ukrainie.

- Dzięki temu, że jesteśmy tutaj, mój Lukian może dostawać lekarstwo hamujące napady padaczkowe. Nie boję się też, że nagle wyłączą prąd, jak to często dzieje się w Ukrainie i jest bardzo niebezpieczne, jeśli dziecko jest niemal cały czas podłączone do aparatury pomagającej mu funkcjonować

- mówi pani Valentyna.

"Ptaki też tu śpiewają, ale po polsku"

Inne mamy również podkreślają plusy przebywania w Łodzi, w Polsce. Nie ukrywają jednocześnie, że swoją ojczyznę wciąż mają w sercach.

- Tęsknię za moim domem na wsi, za trawą, za ptakami. Na początku pobytu w Polsce żartowałyśmy z dziewczynami, że owszem, ptaki też tu śpiewają, ale po polsku

- śmieje się pani Iryna.

Wszystkie panie są niesamowicie wdzięczne za wszelką pomoc, jaką otrzymały w Łodzi. Choć przyznają, że spotykają nie tylko dobrych i przychylnych ludzi.

- Zdarza się, że ktoś obcy, na ulicy usłyszy, że mówię po ukraińsku, i reaguje nieprzyjemnie: każe mi wracać do mojego kraju, oczywiście w dużo gorszych słowach

- mówi pani Valentyna.

Przydałoby się dobre nastawienie

Pytamy, czego teraz uchodźcom z Ukrainy potrzeba, jak można im pomóc.

- Wszystko, co najpotrzebniejsze, już zostało zapewnione. Teraz przydałoby się po prostu dobre nastawienie, bo wielu z nich już nie wróci do Ukrainy, zostaną tutaj. Proszę mi wierzyć, że nie dostają zasiłków innych niż Polacy, nie są lepiej traktowani w urzędach czy przychodniach lekarskich. Jeśli muszą czekać w kolejce, to czekają. Są bardzo samodzielni. Trzeba im tylko pozwolić być sobą w naszym kraju

- po namyśle odpowiada dyrektor Wojnowski.

Obecnie pod opieką Fundacji Gajusz są dzieci chore głównie onkologicznie, przyjmujące tzw. chemię podtrzymującą, lub tuż po zakończonej terapii, ale ciągle w trakcie badań i konsultacji. Są leczone w dziecięcym szpitalu przy Spornej. Przez ostatnie dwa lata fundacja pożegnała czwórkę maluchów.

W Łodzi powstało 17 specjalnych domów

Ukraińskim dzieciom, które w swojej ojczyźnie przebywały w domach dziecka, pomaga natomiast łódzkie Centrum Administracji Pieczy Zastępczej.

- Tuż po nasileniu agresji rosyjskiej w 2022 roku skala ewakuacji dzieci z Ukrainy do Polski była ogromna. W Łodzi powstało 17 specjalnych domów, nie do końca można je nazwać domami dziecka, bo nie były to placówki w formalnym tej nazwy znaczeniu. Były to jednorodzinne budynki, w których kwaterowano grupy dzieci przyjeżdżające z ukraińskich placówek opiekuńczych razem z wychowawcami

- mówi Damian Pacześniak, koordynator w CAPZ.

Wiele dzieci jest zdrowotnie zaniedbanych

W grupach były dzieci w różnym wieku, od przedszkolaków po nastolatki. Na początku te, które w Ukrainie chodziły do szkoły, kontynuowały tu naukę online. Z czasem stopniowo zaczęły przyzwyczajać się do polskich szkół.

- Wiele z nich jest zdrowotnie zaniedbanych, bo w Ukrainie nie miały opieki medycznej. U nas są badane i diagnozowane. Czasem okazuje się, że dokuczał im zdrowotny drobiazg i wystarczył niewielki zabieg, żeby poczuły się lepiej. Czasem wychodzą też poważniejsze choroby. Wiele do życznie pozostawia też stan ich uzębienia 

- tłumaczy Damian Pacześniak.

Są w ukraińskich rodzinach zastępczych

W Łodzi jest także grupa 20-25 dzieci, które przebywają w ukraińskich rodzinach zastępczych.

- Opiekunowie są w Polsce już od dłuższego czasu i na gruncie polskiego prawa uzyskali uprawnienia rodzin zastępczych. Są pełni empatii, cierpliwości. Gdyby nie oni, te dzieciaki trafiłyby do polskich, przepełnionych domów dziecka. A tak mają ciągłość językową i kulturową, nie są rzucone w całkiem obce środowisko. I zawsze dom to dom, nie placówka opiekuńcza

- mówi pan Damian.

Koordynator CAPZ podkreśla też, że duża część dzieci została w ukraińskich domach dziecka. Choć te placówki działają tak samo, jak przed wybuchem wojny, to standardy w nich są minimalne

Jeśli chodzi o wsparcie, jakiego w tej chwili można udzielić małych uchodźcom z Ukrainy, Damian Pacześniak mówi, że wciąż poszukiwane są ukraińskie rodziny zastępcze, a także wolontariusze. Każdy, kto rozważa taką pomoc, może zajrzeć na stronę testserca.pl (w wersji polskiej i ukraińskiej).

Ukraińskie organizacje działają aktywnie

Mimo wojennych trudności, w Ukrainie wciąż działają fundacje, które pomagają dzieciom. Potwierdza to Daria Synhaievska, dziennikarka portalu ukraineworld.org.

- Te organizacje aktywnie funkcjonowały i przed wojną. Wojna stała się katalizatorem i spowodowała utworzenie nowych programów pomocowych skierowanych do osób nią dotkniętych. Jeśli chodzi o pomoc, jakiej mogą potrzebować, to myślę, że powinna być ona ustalana indywidualnie z każdą organizacją. Na przykład osoby zajmujące się transportem chorych dzieci za granicę mogą potrzebować organizacji partnerskiej, która może doradzić w sprawie tej lub innej placówki za granicą. Być może organizacje te mogłyby zostać zaangażowane w dwustronne programy wsparcia. Albo potrzebują trudnej do uzyskania pomocy medycznej dla małych pacjentów. 

Pracy nie ubyło, wręcz przeciwnie

Iryna Popovska, która jest szefową działającej w Kijowie od 10 lat Fundacji "Dream of Live", mówi, że podczas wojny pracy organizacjom charytatywnym nie ubyło - wręcz przeciwnie.

- Nasza fundacja zajmuje się pomocą dzieciom autystycznym i niepełnosprawnym. Opłacamy im rehabilitację w prywatnych klinikach i organizujemy zajęcia socjalizacyjne, dzięki którym są lepiej przygotowane do samodzielnego życia. 

Tuż po agresji Rosji na Ukrainę w 2022 roku kijowska fundacja musiała na pół roku zrezygnować z finansowania rehabilitacji i wszystkie środki przeznaczyć na pomoc humanitarną.

- Przed wojną mieliśmy 850 podopiecznych, później trzy razy mniej, bo wiele dzieci zostało ewakuowanych do innych krajów. O ponad 50 proc. zwiększyła się za to nasza współpraca z zagranicznymi organizacjami pomocowymi, również tymi w Polsce. Aktualnie nasza fundacja ma pod opieką 450 osób

- mówi Iryna Popovska.

Jeśli chodzi o pomoc, której teraz potrzebują ukraińskie organizacje pomocowe, to są to głównie środki finansowe.

- Choć nie tylko. Na przykład od jednej z polskich fundacji dostaliśmy książki. Jednak w tej chwili najbardziej są nam potrzebne pieniądze, głównie po to, żeby w dalszym ciągu móc opłacać zajęcia dla dzieci i żeby mogły one odbywać się częściej niż raz w miesiącu

- dodaje Iryna Popovska.

Poszerzają zakres działalności

Również kijowska Fundacja "Zaporuka" w obliczu wojny poszerzyła zakres swojej działalności. 

- Chociaż wcześniej skupialiśmy się na dzieciach chorych na raka i ich rodzinach, obecnie rozszerzyliśmy naszą pomoc na pacjentów z urazami. Aby to osiągnąć, wspieramy szpitale w Kijowie, Lwowie i Dnieprze. W dalszym ciągu pomagamy też maluchom z oddziałów onkologii dziecięcej. Modernizujemy te oddziały, pozyskujemy nowy sprzęt, leki i zaopatrzenie. Dodatkowo na terenie szpitali działają nasi psychologowie, z którymi mogą porozmawiać nie tylko dzieci, ale również ich rodzice. Rodzinom z ciężko chorymi dziećmi oferujemy możliwość bezpłatnego pobytu w mieszkaniach w pobliżu szpitali

- mówi Natalia Onipko, która kieruje "Zaporuką".

Każdy, kto ma ochotę, wciąż może wesprzeć organizacje pomagające ukraińskim dzieciom.

  • Fundacja Gajusz KRS 0000109866
  • testserca.pl
  • Caritas jest jedną z organizacji, która wciąż pomaga Ukraińcom. Osoby, które chcą dołożyć swoją cegiełkę, mogą wpłacić datek na rachunek PLN: 48 1240 1545 1111 0000 1165 5077, z dopiskiem UKRAINA (caritas.lodz.pl/zbiorki/pomoc-dla-ukrainy).
    Część pieniędzy zostanie przeznaczona m.in. na działalność Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom, gdzie potrzebujący mogą skorzystać z pomocy psychologa, doradcy zawodowego i pośrednictwa pracy. Poza tym mogą wziąć udział w kursach języka polskiego. Caritas  wspólnie z organizacją "Dom Wschodni  - Domus Orientalis" organizuje zbiórki ciepłej odzieży, która później Stowarzyszenie zawozi na Ukrainę. Kolejne dary trafią do potrzebujących w połowie marca. Oprócz wspomnianych ubrań, organizatorzy chcieliby dostarczyć jak największą ilość power banków, latarek, stacji ładowania, baterii i generatorów. Przydadzą się również ciepłe ubrania, koce, śpiwory. Szczegółowe informacje na ten temat można uzyskać pod numerem telefonu: 668 571 976, https://pomoc.domwschodni.pl/campaign/39/atanazy-potrzebuje-pomocy?fbclid=IwAR37JbJpGb7JZ8SixB3KieDpyQh6m597DiM7vcFi6VEWHzfwDDfyfFCgGZ8Pomoc dla Ukrainy | Caritas Archidiecezji Łódzkiej
    caritas.lodz.pl.
 

współpraca: Joanna Chrzanowska, Karolina Wolska

 

Організації з Лодзі допомагають дітям, які втікають від війни в Україні. Лікують хворих, піклуються про вихованців дитячих будинків [ФОТО, ВІДЕО]

З України до Польщі, рятуючись від російських бомб, також тікають діти, часто тяжкохворі або перебувають у дитячих будинках. Коли два роки тому посилилася агресія Росії, багато дітей знайшли притулок у нашому місті. Тут їм організувала допомогу Фундація Гаюша.

Широкий потік біженців

– Хоспісна допомога в Україні є і завжди була на значно нижчому рівні, ніж у Польщі. Коли у 2022 році Росія вторглася в Україну, до нашої країни хлинув широкий потік біженців, серед яких багато дітей, які потребують спеціалізованої допомоги.

– каже Томаш Богорія Войновський, директор домашнього хоспісу Фонду Гаюша.

До фундації в Лодзі прибуло 15 українських родин, загалом 45 осіб, переважно діти з матерями.

– Треба було знайти їм усім житло. Це спрацювало, тому що жителі Лодзі на початку повелися чудово: відкрили свої серця та домівки, запросили під свій дах біженців – чужинців. Уявіть собі, що домініканці в Лодзі надали свій монастир. Поки що там проживає одна родина

– каже Томаш Войновський.

Найчастіше приїжджали з однією валізою

На початку ситуація для гостей з України була складною.

– Найчастіше приїжджали з однією валізою. Тим, хто жив на сході України, доводилося з боями пробиватися до нас через всю країну, часто під вогнем. Нам хтось розповідав, що він їхав потягом кілька десятків годин, тому що потяг час від часу змушений був зупинятися, а пасажирам доводилося тікати в рови і ховатися від бомбардування. Очікування на кордоні було виснажливим і довгим

– каже директор Войновський і наголошує, що одна Лодзь не змогла б впоратися з такою величезною допомогою, а хоспіси в Любліні та Варшаві змогли чудово впоратися з ситуацією.

Тут живе пані Валентина з трьома дітьми

Через деякий час деякі родини або поїхали далі на захід, або повернулися в Україну. У Лодзі їх залишилося вісім під опікою фонду. Одна з них – пані Валентина з трьома дітьми: 8-річним Лук’яном, який хворіє на гідроцефалію та ДЦП, і 13-річними близнюками Юліанною та Арсеном. Це ті, що живуть з отцями домініканцями.

– Я приїхала сюди з чоловіком, але він повернувся в Україну. Фонд допоміг мені знайти житло, і за кілька днів я переїжджаю в інше, яке винаймав сам. Моя молодша дитина потребує постійного догляду, потребує багато медичного обладнання та медикаментів. В Україні я б такої допомоги не отримав

– каже пані Валентина.

Молода жінка усміхнена та повна енергії, але в її очах є відтінок смутку.

– Звичайно, сумую за домом, сумую за Україною. Там залишилася вся родина. Але мої діти тут оселилися. Не думаю, що вони захочуть повернутися. Вони тут ходять до школи, мають друзів. Як закінчиться війна, поїду до чоловіка. Це моя країна.

Вона не знала мови, нічого не розуміла

Пані Валентина пригадує, що відразу після приїзду до Лодзі їй було дуже важко – вона не знала мови і нічого не розуміла.

– Нам довелося швидко вивчити польську, насамперед для спілкування з лікарями. Мені й досі здається, що я погано володію польською мовою, не знаю, чи вистачить у мене слів, щоб висловити вдячність за те добро, що сталося тут зі мною та моїми дітьми.

Пані Валентина не має багато часу на соціальні контакти, адже більшу частину часу займає турбота про молодшого сина. Однак вона намагається зустрічатися з іншими матерями дітей, які опікуються Фондом Гаюша. А ще є пані Наталя, Ірина, Світлана, Анна, друга Наталія та Евеліна. Усі вони погоджуються, що в Польщі набагато краще медичне обслуговування та ліки, зокрема: антибіотики, яких в Україні часто не було ще до війни.

– Завдяки тому, що ми тут, мій Лук’ян може отримати ліки, які зупиняють напади епілепсії. Я також не боюся, що раптово вимкнеться електрика, як це часто буває в Україні, і це дуже небезпечно, якщо дитина майже постійно підключена до обладнання, яке допомагає їй функціонувати.

– каже пані Валентина.

«Тут і пташки співають, але по-польськи»

Інші мами також наголошують на перевагах перебування в польській Лодзі. Водночас вони не приховують, що рідний край у них досі живий у серці.

- Я сумую за домом у селі, за травою, за птахами. На початку нашого перебування в Польщі ми жартували з дівчатами, що так, тут теж пташки співають, але польською мовою

– сміється пані Ірина.

Усі жінки неймовірно вдячні за всю допомогу, яку вони отримали в Лодзі. Хоча зізнаються, що зустрічають не тільки хороших і прихильних людей.

– Буває, що незнайомець на вулиці чує, як я розмовляю українською, і реагує неприємно: каже мені повертатися в свою країну, звісно, ​​набагато гіршими словами.

– каже пані Валентина.

Гарне ставлення було б добре

Запитуємо, що зараз потрібно біженцям з України та як їм допомогти.

– Усе необхідне вже забезпечено. Зараз просто потрібне гарне ставлення, тому що багато з них не повернуться в Україну, вони залишаться тут. Повірте мені, що вони не отримують ніяких пільг, крім поляків, і до них не ставляться краще в офісах чи медичних закладах. Якщо їм доводиться чекати в черзі, вони чекають. Вони дуже незалежні. Треба лише дати їм бути собою в нашій країні

– після роздумів відповідає директор Войновський.

Нині Фонд Гаюша опікується дітьми, хворими переважно на онкологію, які отримують т. зв підтримуюча хіміотерапія, або відразу після завершення терапії, але все ще проходячи аналізи та консультації. Вони лікуються в дитячій лікарні на вулиці Спорній. За останні два роки фонд попрощався з чотирма дітьми.

У Лодзі збудовано 17 спеціальних будинків

Українським дітям, які перебували в дитячих будинках на батьківщині, допомагає Адміністративний центр патронатної опіки в Лодзі.

– Саме після посилення російської агресії у 2022 році масштаби евакуації дітей з України до Польщі були величезними. У Лодзі було створено 17 спеціальних будинків, але їх не можна назвати дитячими будинками, оскільки вони не були установами у формальному значенні назви. Це були односімейні будинки, куди розміщувалися групи дітей, які приїжджали з українських закладів опіки з вихователями.

– каже Даміан Пачесняк, координатор CAPZ.

Багато з них мають проблеми зі здоров'ям

У групах були діти різного віку, від дошкільнят до підлітків. Спочатку ті, хто навчався в Україні, продовжували навчання тут онлайн. З часом вони поступово почали звикати до польських шкіл.

– Багато з них мають проблеми зі здоров’ям, бо не мали медичної допомоги в Україні. Тут їх оглядають і ставлять діагноз. Інколи виявляється, що у них були незначні проблеми зі здоров’ям, і їм було достатньо невеликої процедури, щоб відчути себе краще. Іноді виникають більш серйозні захворювання. Стан їх зубів також залишає бажати кращого

– пояснює Дам’ян Пачесняк.

Вони перебувають в українських прийомних сім'ях

У Лодзі також є група з 20-25 дітей, які проживають в українських прийомних сім’ях.

– Опікуни вже тривалий час перебувають у Польщі і за польським законодавством отримали права прийомних сімей. Вони сповнені співпереживання та терпіння. Якби не вони, ці діти опинилися б у переповнених польських дитячих будинках. І тому вони мають мовну та культурну спадкоємність, не викинуті в абсолютно чуже середовище. А дім – це завжди дім, а не заклад догляду

– каже пан Дем’ян.

Також координатор CAPZ наголошує, що велика кількість дітей залишилася в українських дитячих будинках. Хоча ці заклади працюють так само, як і до початку війни, стандарти там мінімальні.

Говорячи про підтримку, яку зараз можна надати молодим біженцям з України, Даміан Пачесняк наголошує, що українські прийомні сім’ї, а також волонтери все ще шукаються. Усі, хто бажає отримати таку допомогу, можуть відвідати testerca.pl (польська та українська версії).

Українські організації активні

Незважаючи на труднощі воєнного часу, в Україні ще існують фонди, які допомагають дітям. Це підтверджує журналіст ukraineworld.org Дарія Сингаєвська.

– Ці організації діяли ще до війни. Війна стала каталізатором і призвела до створення нових програм допомоги, спрямованих на постраждалих від неї. Щодо допомоги, яка їм може знадобитися, я вважаю, що це потрібно обговорювати з кожною організацією індивідуально. Наприклад, тим, хто займається транспортуванням хворих дітей за кордон, може знадобитися партнерська організація, яка може порадити щодо того чи іншого закордонного закладу. Можливо, ці організації могли б бути залучені до двосторонніх програм підтримки. Або їм потрібна медична допомога, яку маленьким пацієнтам отримати важко.

Втрат роботи не було, навпаки

Ірина Поповська, яка очолює фонд «Мрія жити», який працює в Києві вже 10 років, каже, що жодної втрати роботи для благодійних організацій під час війни не було – навпаки.

– Наш фонд допомагає дітям-аутистам та інвалідам. Ми оплачуємо їм реабілітацію в приватних клініках і організовуємо заняття з соціалізації, завдяки чому вони краще готуються до самостійного життя.

Відразу після агресії Росії проти України у 2022 році київський фонд був змушений на півроку припинити фінансування реабілітації та спрямувати всі кошти на гуманітарну допомогу.

– До війни у ​​нас було 850 дітей, пізніше втричі менше, бо багато дітей евакуювали в інші країни. На понад 50 відсотків проте наша співпраця з іноземними гуманітарними організаціями, в тому числі в Польщі, розширилася. Зараз наш фонд опікується 450 людьми

– каже Ірина Поповська.

Щодо допомоги, якої зараз потребують українські гуманітарні організації, то це переважно фінансові ресурси.

— Але не тільки це. Наприклад, ми отримали книги від однієї з польських фундацій. Але наразі нам найбільше потрібні гроші, головним чином для того, щоб можна було продовжувати оплачувати заняття з дітьми і щоб вони проводилися частіше, ніж раз на місяць.

– додає Ірина Поповська.

Вони розширюють сферу своєї діяльності

Київська фундація «Запорука» також розширила масштаби своєї діяльності в умовах війни.

– Якщо раніше ми зосереджувалися на онкохворих дітях та їхніх сім’ях, то тепер ми розширили нашу підтримку на пацієнтів із травмами. Для цього ми підтримуємо лікарні в Києві, Львові та Дніпрі. Також ми продовжуємо допомагати дітям з відділень дитячої онкології. Ми модернізуємо ці відділення, закуповуємо нове обладнання, медикаменти та витратні матеріали. Крім того, в лікарнях працюють наші психологи, з якими можуть поспілкуватися не тільки діти, а й їхні батьки. Ми пропонуємо сім'ям з важкохворими дітьми можливість безкоштовно проживати в квартирах біля лікарень

– каже керуюча «Запорукою» Наталія Оніпко.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu tulodz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama