Usnąć ze środowiska
Katalizatory pozwalają oczyścić spaliny z wielu gazowych zanieczyszczeń, które bardzo by szkodziły środowisku. Same jednak też nie są obojętne. Katalizatory na swojej podstawie mają osadzoną warstwę platyny, palladu czy rodu – to pierwiastki, które mogą przyczyniać się do degradacji środowiska naturalnego, dlatego ich prawidłowa utylizacja ma bardzo duże znaczenie. I przez „utylizację” w tym przypadku warto rozumieć właśnie recykling, kiedy to możliwe, ponieważ pozyskanie rud tych metali samo w sobie stanowi poważne wyzwanie ekologiczne. Kwestią otwartą pozostaje, czy katalizator oddany na skupie nada się jeszcze do montażu w innym aucie, czy już jedynie posłuży jako źródło cennych metali w fabryce zajmującej się odzyskiem.
Kontrola cen metali
Katalizatory są ekstremalnie drogie. Nowe egzemplarza kosztują często po kilka tysięcy złotych. Używane też są wiele warte. Warto spojrzeć na przykład w cennik katalizatorów Fiat, żeby uświadomić sobie, że sprzedaż zużytego katalizatora wyspecjalizowanemu odbiorcy może być po prostu bardzo opłacalna dla kierowcy. Z drugiej strony, gdyby taka procedura była powszechna, to metale wykorzystywane do produkcji katalizatorów drożałyby wolniej. Ich ceny i tak biją kolejne rekordy, ale gdyby nie skupy katalizatorów, to efekt ten byłbym jeszcze bardziej widoczny. Może się wydawać, że ten problem dotyczy jedynie przedsiębiorców, ale to nie prawda. Te same metale, które używane są w katalizatorach, mają znaczenie choćby w przemyśle elektronicznym, a chyba każdemu zależy na tym, żeby telewizory czy smartfony drożały jak najwolniej.
Recykling, który wpływa na zwyczaje kierowców
Po drogach porusza się sporo aut, których katalizatory są już praktycznie całkowicie zużyte. Nawet kierowcy, którzy są świadomi związanych z tym problemów, rzadko reagują, ponieważ barierą jest tu cena zakupu nowego katalizatora. Gdyby recykling stał się powszechny, to problem miałby mniejsze znaczenie. Po pierwsze – można by było zamontować użyty, ale jeszcze nadający się do użytku, a po drugie, gdyby to nie było możliwe, to pieniądze uzyskane ze sprzedaży zapchanego kata, poważnie odciążyłyby budżet i można by było kupić nową sztukę. Gdyby kierowcy mogli płacić 2000 zamiast prawie 6, na pewno aut z uszkodzonym katalizatorem ubyłoby z dróg.